poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 2." Wyskok i strzał"

-Proszę nie strzelaj! To mnie zabije!- krzyczałam do człowieka z pistoletem.
-Dlaczego mam okazać ci litość skory ty nie okazałaś jej naszym bliski?- zapytał i pociągnął za spust.
-Ja naprawdę ich nie zabiłam! Przyrzekam na słowo czarownicy!- darłam się. Obróciłam się w stronę drugiej osoby i tu nagle...

Bach! Spadłam tylko z łóżka a uniósł się przeraźliwy trzask. Plecy bolały mnie jak cholera. Podniosłam twarz. Mój wzrok padł na zegar, który pokazywał 3:39. W około było czarno jak smoła. Podniosłam resztę swojego ciała z zamiarem położenia mego szanownego tyłka na krześle. Nie mogłam spać za bardzo przejęłam się moim snem. Było to dziwne, że ktoś ma zamiar mnie zabić. Jednak nie byłam pewna czy to proroczy sen, ponieważ takie ma otrzymać tylko wybranka 3 potężnych mocy. Postanowiłam, że pójdę pooglądać programy w telewizji. Weszłam do łazienki gdzie pod prysznicem za pomocą czarów spuściłam na siebie wodę. Wymydliłam się i znów spadł na mnie wodospad kropelek. Kiedy wyszłam za pomocą ręki wysuszyłam się powodując wiaterek.Obrałam się w szarą bluzkę na to sweter przedstawiający pyszczek kota i krótkie, czarne spodenki.
Gotowa włączyłam telewizor. Obraz był niewyraźny więc wstałam i poprawiłam antenę, która na nim leżała. Po kilku chwilach udręki znów zasiadłam i zaczęłam oglądać jedyny kanał. Jak okazało się film puszczany to był "Batman- początek". Kochałam serie tych ludzkich filmów przedstawiających bohatera jako strażnika miasta Gotham. Film się skończył i zaraz po przerwie, która trwała bardzo długo wyświetliła się następna część Batmana w roli głównej. Tym razem on musiał zmierzyć się z Jokerem. Znów puszczono następną część. Koło mnie leżał notatnik, w którym zapisywałam cytaty zawarte w filmie.Lubiłam takie filozoficzne wypowiedzi. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się i poszłam do holu. Dwa razy obróciłam klucz i otworzyłam drzwi.
-Hej!- zawołał Dylan.
-Siema i już idę się ubrać poczekaj w aucie- odparłam. Zamkłam drzwi i poszłam do mojego pokoju gdzie znajdowała się szafa z kupionymi albo uszytymi przeze mnie ubraniami. Po namyśle ubrałam się.
Wzięłam klucze i wyszłam z domu zamykając drzwi. Przeszłam kawałek chodnika ułożonego z szarej kostki brukowej i wsiadłam do czarnego mercedesa. Nie miałam ochoty na żadną rozmowę, bo za bardzo przejęłam się moim snem. Nigdy nic mi się nie śniło a już na pewni nic tak przerażającego. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że Dylan coś mówi. Nie słuchałam go. Moje myśli wędrowały do biblioteki w katakumbach Zamku Królewskiego. Tam mój dobry znajomy Bedlot jest bibliotekarzem.
-Ej wysiadasz?- zapytał. Teraz zauważyłam, że już jesteśmy na parkingu. Dylan jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu i razem z nim szłam na pierwszą lekcję. Oczywiście musiała to być matematyka. No, bo pan dyrektor by sobie nie wybaczył gdyby nas nią nie dobił. Weszłam do klasy i zmierzyłam wszystkich wzrokiem. Plastiki są, mięśniaki są, moja paczka jest, lalusie są. Czyli wszyscy. Podeszłam do swojej ławki, którą musiałam dzielić z panem Malikiem.
-Suń dupę ja siedzę przy oknie- warknęłam.
-Nie- odparł nawet nie racząc na mnie spojrzeć.
-Kurwa powiedziałam coś, ale jeśli nie chcesz to mogę ci zrobić piękny, fioletowy tatuaż pod okiem?- zapytałam a on spiorunował mnie wzrokiem. Dalej się nie ruszał. Chcąc nie chcąc przywaliłam mu z liścia, bo by jeszcze poleciał do pana powiedzieć, że go biję. Przy okazji wszystkie jego rzeczy zwaliłam na ziemie. On tylko warknął i przesiadł się na krzesło obok. Dalej biła od niego ta nienawiść. Tylko dlaczego? Dlaczego dzisiaj jest taki oschły? Nie, że lubię kiedy mnie podrywa, ale to jest troszkę dziwne. Nauczyciel wszedł na lekcję i zaczął coś tłumaczyć rozdał kserówki i zaczął robić zadania na tablicy. Tak wyglądały kolejne 5 lekcji. Zaraz zwymiotuje! No i nadszedł trening piłki ręcznej.
-Witam was jestem Chris i będę waszym trenerem. No więc jako, że tylko jedna dziewczyna się zgłosiła dlatego będzie grała z chłopakami. Podejdźcie do mnie rozdam wam koszulki na wyjazdy!- powiedział nauczyciel ja i reszta chłopaków w tym Zayn, bo oczywiście czarownice nigdy nie mają szczęścia, podeszliśmy do niego.
-No więc kobieta pierwsza jaki numer koszulki?- zapytał trener.
-Poproszę ósemkę- odparłam.
-Można wiedzieć czemu?- zapytał jakiś brunet.
-Ponieważ Karol Bielecki ma numer osiem. Wiesz Polski szczypiornista bez oka- odparłam patrząc mu prosto w oczy. Niech zawstydzi się, że nie zna go.
-Dobrze teraz reszta niech poda a wy możecie rozgrzać się z piłką. Wzięłam piłkę i zaczęłam ją kozłować. Wykonałam parę ćwiczeń i właśnie biegłam na bramkę. Biegnę, wyskok i z całej siły walę w bramkę.
-Brawo Vic, brawo- odparł ten brunet, który nazywa się Patric. Zaczęliśmy grać mecz.
-Ej podaj!- wrzasnęłam i już piłkę miałam w rękach. Biegłam kozłując ją. Byłam już przy linii. Wyskok i strzał. Piłka przeleciałam obok nogi bramkarza. Ten zaś stał osłupiały. Znów zaczęliśmy. Piłkę ma Zayn. Moje hormony buzują. Biegnę do niego. I jednym zwinnym ruchem wybujam mu piłkę. Jednak nie uderzam w jego ręce. Przeciwnicy zlecieli się. Otoczyli mnie. Ledwo co widziałam Patrica. Nie miałam wyboru podałam mu. Jednak nie górą, bo od razu wybili by ją, podał dołem. On złapał i sam biegł na bramkę i... gol ! Tak oto drużyna Malik zastała rozłożona na łopatki. 
______________________________________________________
No i jak? Może być? Przepraszam za błędy!!!!!Moment z batmanem taki troszkę do bani. xD

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1. "O wilku mowa"

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Podniosłam się z ciepłego łózka i wyszłam na hol prowadzący do drzwi głównych. Otworzyłam je z lekkim westchnieniem.
-Hej Vic idziesz już?- zapytał Peter. Widać było, że chce wrócić do tej szkoły. Ja tylko pokiwałam głową i wymruczałam żeby poczekał. Weszłam do łazienki pod prysznic i tam z użyciem zaklęcia oblałam się lekko zimną wodą i zaczęłam się mydlić nowym żelem pod prysznic kupionym wczoraj w sklepiku obok domu. Dziwicie się, że czarownica mieszka w świecie ludzi gdzie każdy człowiek może mnie zabić. Ja też uważam, ze jestem dziwna, ale nie mam po co wracać do wymiaru magii. Jestem tam niepotrzebna. Znów spuściłam na siebie wodę. Wyszłam spod prysznica i machnięciem reki wysuszyłam się. Ubrałam się w to i gotowa pobiegłam do drzwi. Widać było, że mój kolega zniecierpliwiony czeka za kierownicą. Otwarłam drzwi i usiadłam koło niego.
-Hej i jak po wakacjach?- zapytałam udając miłą i ciekawą. Wiedziałam, że w ten sposób zapomni o fochu na mnie.
-Wiesz nic ciekawego imprezy, domówki, kolonie- odpowiedział natchniony nowym życiem.Droga zajęła nam nie całe 10 minut. Wyszłam z auta i podeszłam do Dylana. Jak zwykle przywitaliśmy się uściskiem i przybiliśmy żółwika.
-Hej i jak po wakacjach Vic?- zapytał.
-Spoko. A u ciebie?- odparłam rozglądając się.
-Całkiem, całkiem a wiesz, że mają przyjechać nowi uczniowie!- weszliśmy do szkoły. Wszystkich wzrok zwrócony był na nas. Szczególnie tych młodszych. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi, ale jesli juz musiałam być to nie zachowywałam się jak debilka.
-A wiesz kto?- znów ciągłam temat, bo nigdy nie lubiłam ciszy. Właśnie przez nią moi rodzice umarli. Jeśli jest za cicho wiedz, że coś się stanie.
-O ile się nie mylę to jakiś zespół, znaczy boysband. Nie jestem pewny, bo nie mam dobrych źródeł- odpowiedział i wyszczerzył swoje białe ząbki. Znaleźliśmy się przy wejściu do auli przeznaczonej na ważne spotkania itp. Przed wejście przybiłam jeszcze żółwika z kilkoma kolegami. Spokojnie tupałam moimi obcasami dzięki których po auli rozchodził się równy rytm. Usiadłam w środkowej ławce z lewej strony.
Czekałam i czekałam. Już dawno było po godzinie 8 kiedy to miał zacząć się apel, ale nasze kochane gwiazdeczki nie raczyły się nie spóźnić. Ktoś zaczął otwierać drzwi. "O wilku mowa"- pomyślałam.
Przez dębowe drzwi wszedł chłopak o kruczoczarnych włosach z ręką na których znajdowały się tatuaże. Później jakiś farbowany blondyn. Kolejny loczek z zielonymi oczami. "Oj loczku już tobą gardzę"- znów przez moją głowę przeleciała myśl. Następnie chłopak krótko ostrzeżony ze strzałkami na ręce i chłopak w bluzce w paski, czerwonych rurkach i o niebieskich oczach. "Mrrał. Nie wiem co mi się dzisiaj dzieje. Weź Victoria ogarnij się to jest człowiek, który może cię zabić"- skarciłam się w myślach. No tak zatrzymałam się na opisie tej piątki, ale ciekawe było zachowanie dziewczyn. Ciągle piszczały wieszały się na chłopakach i całowały. Jedna nawet w usta. Już miałam roześmiać się na głos, ale uprzedził mnie Dyrektor, który kazał dziewczyną usiąść i zaczął swoją przemowę. Po kilku godzinach skończył. Wszystko wydawać by się mogło przyjemne, jednak jeden z tych całych gwiazdeczek ciągle dotykał mnie palcem w rękę. Pieprzony dziecko.
Wyszłam z tej sali jak burza potrącając każdego. Po zaledwie 2 minutach stałam już pod salą w której mam spotkać wychowawce i kolegów z klasy. Weszłam do środka i nawet nie popatrzyłam na klasę. Popędziłam do mojej ławki przy oknie. I oto siedział w niej Laluś (czyt. chłopak o kruczoczarnych włosach z blond pasemkiem).
-Wynoś się ja tutaj siedzę!- warknęłam w jego stronę.
-Wiesz inne dziewczyny były by zadowolone- odparł z cwaniackim uśmieszkiem.
-No widzisz ja nie jestem inna więc łaskawie zabierz swój wielmożny tyłek- powiedziałam i przy okazji wszystkie jego rzeczy strąciłam z ławki.
-Ej kurwa co ty robisz!- wykrzyknął pełen złości. Czułam jak od niego pałała, ale to nie była taka ludzka złość. To była szczera nienawiść. Jednak to nie była magiczna istota. To był normalny człowiek. Tylko dlaczego tak zmienił nastawienie.
-Malik i Forest siadać do ławki i bez dyskusji przynajmniej nie będziecie gadać!- odparł wychowawca, który przed chwilą wszedł do klasy. Posłusznie usiadłam koło Malika.
-No więc drodzy uczniowie jak zapewne widzicie do naszej klasy zawitali Zayn Malik i Niall Horan. Wybrali tą ponieważ znajduje się tutaj 14 chłopców i tylko 3 dziewczyny i Victoria.
-Czy pan ośmiela się nie nazywać mnie dziewczyną?- zapytałam lekko podirytowana.
-Wiesz jesteś dziewczyną, ale która z nich pobiła chłopaka?- odpowiedział pytaniem i posłał mi szczery uśmiech.
-No więc jak już chłopcy słyszeliście lepiej jej nie stawać na drodze- teraz zwrócił się do nowej dwójki uczniów.
-No więc wybieramy przewodniczącego klasy!- zarządził nauczyciel- Kto chcę startować?- zapytał. Rękę podniosła plastikowa lalunia numer 1 czyli ta, która ma najwięcej tapety. W tamtym roku nawet kiedyś przeniosłam się do jej domu jako lekki powiew by zobaczyć co ona robi. To były najgorsze 4 godziny mojego życia. Mogłam się wtedy wyspać.
-Czy klasa ma zamiar wybrać kogoś jeszcze?- zapytał nauczyciel. Wtem las rąk porwał się do góry. Najpierw tył później środek (oprócz mnie) i przód. Powstała tak zwana fala. Wyglądało to komicznie. Wychowawca pokazał na mojego kolegę Dylana.
-Myślę, że lepsza by była Vic- odparł odwracając głowę w moim kierunku i puszczając mi oczko. Ja lekko podniosłam kąciki moich ust do góry.
-Znając klasę reszta też tak myśli- znów powiedział pan Wolf (tak się nazywa nasz wychowawca, uczy matmy). Reszta uczniów oprócz plastików, 2 lalusiów i mnie powiedzieli tak.
-Jako, że chłopcy nie znają nikogo to nie liczą się dlatego przegłosowane! Wiem, że Victoria to dobra przewodnicząca dlatego nie martwię się- powiedział nauczyciel i rozdał nam nasze plany zajęć.
-Drogie dzieci jako, że jesteście tu ostatni rok musicie uczęszczać na jakieś dodatkowe kółka zainteresowań. Macie do wybory muzyczne, informatyczne, teatralne, matematyczne i jeszcze drużynę szczypiornistów! Każdy musi wybrać trzy. Możecie po kolei podchodzić do mnie- odparł nauczyciel i usiadł za biurkiem. Po kilku minutach przyszła moja kolej.
-Ja poproszę drużynę, kółko teatralne i hmmmm muzyczne- powiedziałam i podałam mu mój plan. On zaznaczył na nim, że w czwartki po szkole jest kółko muzyczne, we środy zaś teatralne a w poniedziałki wtorki i piątki są treningi ręcznej- powiedział nauczyciel zaznaczając kolorem niebieskim kiedy i o której co mam mieć. Tak oto od poniedziałku do piątku mam zorganizowany czas pracy w szkole. 

_________________________________________________
Mam nadzieje, że podoba się! Blog powstał dlatego, bo naczytałam się za dużo książek fantastycznych. Najważniejsze, że jutro jadę do Bonarki (znaczy nie jestem pewna) i kupuje buty i uwaga  uwaga KSIĄŻKĘ 1D